Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział Specjalny!!!!!

W moim domu ostatnio  przewija  się temat narkotyków, jedna osoba z mojej rodziny właśnie leczy się z marihuany  i amfetaminy, oraz heroiny.
Postanowiłam  poruszyć ten temat również na blogu.
Uważam, że to ważne i mam prośbę  by każdy kto to czyta  przemyślał  historie  która tu napisze a ci co mają  bloga  może sami poruszą  ten temat na swoich stronach.
To ważne by nie milczeć  lecz głośno  mówić o problemach.

Opowiadanie które  napisze jest oczywiście o braciach Asakura, lecz niektóre  wątki  opisze  z własnego  życia.

Yoh

Ile to lat minęło, chyba z dziesięć  lat. Koniec turnieju szamanów  był  głośny i Chaotyczny. Przegrałem z Hao. Ostateczna  walka, którą  przypłaciłem  prawie życiem  a na pewno  nie prawie lecz całkowicie  stratą rodziny i przyjaciół. Wszyscy się od demnie  odwrócili. Zostałem  sam. Nawet Manta  mój najlepszy przyjaciel  odszedł. Podszedłem  do okna  gdzie po długiej  stronie  była jakaś restauracja. Mój brzuch zaburczał od dwóch dni nic nie jadłem.
Odszedłem  stamtąd  nie chciałem  dalej męczyć się widokiem jedzenia. Wszedłem do najgorszej części  miasta  niektórzy  zwą  ta część  miasta jako slamsy. Wszedłem  do jednego z rozpadających  się budynków. Moje mieszkanie  było małe i bardzo skromnie  urządzone. Dobra nie oszukujmy się leży  tam tylko stary  materac  na którym  śpię. Usiadłem  na materacu, wyciągnąłem  z kieszeni biały proszek który rozprowadziłem na blaszce  która leżała  tu w sumie nawet nie wiem skąd ona się tu wzięła. Wciągnąłem  dwie kreski. To trochę polepszyło  mi chumor  ale nie do końca. Sięgnąłem  po strzykawkę. To zawsze działa. Jedno ukucie  i jestem  w raju.

Niewiem ile przebywałem  w moim raju  ale mnie to nie obchodzi. Ćpam od jakiś siedmiu  lat. Od kąt  rodzina się całkowicie  mnie wyparła.
Pieniądze miałem z kradzieży lub drobnych prac które udało mi się zdobyć gdy byłem  trzeźwy lub na lekkej  fazie.

Hao

Od dziesięciu lat jestem Królem  szamanów. Mój plan trochę uległ zmianie. Postanowiłem  wpoić  ludzi miłość do natury. Pomału mi się to udaję. Coraz więcej ludzi po mojej małej ingerencji  zaczyna dbać o środowisko co mnie bardzo cieszy. Spojrzałem  na Opacho*. Wyrosła  na piękną  nastolatkę. Moja mała uczęnica  już nie jest taka mała.  Dziewczyna  właśnie siedziała  na fotelu w salonie i pisała  z koleżankami  z klasy. Nie żałuję  że Mati  Marii  i Kana  namówił mnie bym posłał  małą  do szkoły. Czarnoskóra  ma teraz przyjaciół  oraz o zgrozo chłopaka  czego nie mogę  przełknąć. Nie lubię delikwenta  i tyle. Opacho  często śmieje się ze jestem o nią zazdrosny. Może ma rację, ale nigdy się jej do tego nie przyznam.
Spojrzałem  przez okno apartamentu  w którym mieszkałem. Piękny widok stolicy Japonii  zawsze mię uspokajał.
Och zapomniałem  wspomnieć  o tym ze mieszkam w Tokio.
Spojrzałem  ponownie na nocne niebo. Coś czuje ze będzie padać. 

Yoh

Całą  noc lało, w moim mieszkanku  było  mi zimno a do tego narkotyki  przestały  działać.  Mam ochotę umrzeć. Nie ja chce umrzeć, skończyć  ze swą  marną  egzystęcją. Wsadziłem  rękę  pod poduszkę, znalazłem  tam zdjęcie zrobione tuż przed rozpoczęciem  rundy finałowej  turnieju. Na fotografii  byłem ja z moimi przyjaciółmi. Fotograf  ujął  także Hao który stał gdzieś z tyłu  i czekał  na rozpoczęcie  walki. Był zamyślony  i taki poważny.  Przytulał  do swojej nogi małą  Opacho.
Samotna łza  wymknęła  się spod moich powiek. MAM DOŚĆ!!!
POMOCY!!!!
Krzyczałem  lecz nikt mnie nie słyszał. 

Hao

Na drugi dzień wyszedłem  na spacer. Na myśl  przyszedł  mi Yoh. To nie pierwszy  raz gdy o nim myślę.  Ciągle mam przeczucie ze mu jest źle.  Nie wiem skąd  takie odczucie. Jest tak od dziesięciu  lat. Byłem tak zamyślony ze wróciłem do rzeczywistości  dopiero jak poczułem ogromny smród. Podniosłem głowę.  Byłem w slamsach. Westchnąłem  ciężko. Jakaś siła ciągnęła  mnie w głąb  tego terytorium  brudu i smrodu.

Yoh.

Wszedłem z mieszkania. Musze szybko zdobyć  jakieś narkotyki  bo zaraz umrę.
Poszedłem  najpierw  do mojego głównego  dostawcy.
Mam nadzieje  ze da mi na kredyt. Nie mam kasy.
Wysoki, umięśniony  i niezwykle niebezpieczny  typ. Nazywa się Rafael.
- Kogo to moje piękne  oczy widzą.  Mały brunecik. - nie cierpię  tego przezwiska.
- Rafael. Witaj. Słuchaj jest mała  sprawa. - zacząłem  mówić ale mi przerwał.
- Yoh nie dam ci na krechę. Jesteś mi winien trochę kasy.
- wiem oddam ci ale proszę jeszcze  ten jeden raz. - Mężczyzna  zmierzył  mnie od góry  do dołu. 
- Zawsze możesz  zatrudnić się jako męska  dziwka. - Wzdrygnąłem się
- Nigdy w życiu ! - mężczyzna zaśmiał  się.
Spokojnie  mały żartowałem. Dam Ci działkę  ale musisz mi oddać kasę do przyszłego tygodnia - Kiwnąłem głowę. Już bylem tak blisko, gdy nagle ktoś mi to wyrwał  z ręki o oddał  Rafaelowi.
- Hej to moje!! Krzyknąłem  i spojrzałem  w oczy identyczne  jak moje.
- Już nie. - Hao sięgnął  do kieszeni  i wyciągnął  plik banknotów i zwrócił  się do Rafaela.
- Tu jest około  piętnastu  tysięcy  Jenów. Dam Ci je pod warunkiem, że temu tu osobnikowi  nigdy więcej nie sprzedaż  narkotyków. - Rafael  spojrzał  na mnie a potem  na Hao.
- Zgadzam  się. - Odpowiedział  a ja się załamałem. Co ja teraz zrobię!!

Hao

Wkurzony  jak nigdy  zaciągnąłem  Yoh do swojego apartamentu. Wrzuciłem  go do łazienki i kazałem  się umyć. Strasznie  śmierdział.
Usiadłem  na kanapie i musiałem  pomyśleć.  Ustalić kilka faktów.
Po pierwsze Yoh jest ćpunem
Po drugie wygląda  jak menel  spod  sklepu
Po trzecie muszę mu pomóc.  W końcu to mój brat.
Yoh wyszedł po godzinie  z łazienki ubrany w moje  dresy. Prawie się w nich utopił.
- Siadaj. - Nie wiedziałem  czy mam na niego krzyczeć  czy może uderzyć  w ten pusty łeb.
Postawiłem  na coś innego
- Idziesz na odwyk  do szpitala.  A teraz powiedz co się stało Spytałem  spokojnie a on się rozpłakał. Przytuliłem go do siebie najmocniej  jak umiałem.....
CDN......

~~~~~~~~~
napisze dalszy ciąg jak będę miała chwile czasu.
Dziękuję  moim ulubionym  pisarką
Marcia Kyoyama.
EleCat  Sapphire

Oraz witam nową  czytelniczkę

Anna - Medium

Anno przeczytam twojego bloga i skomentuj w niedzielę. Dziękuję za komentarz :*

Znów przepraszam  za błędy poprawie je. Chyba ze będzie ktoś kto by chciał  zostać moja betą  to zapraszam  do zgłaszania  się w komentarzach  :)

13 komentarzy:

  1. Szczerze współczuję że coś takiego wam się przytrafiło. Mam nadzieję że wszystko się ułoży. A co do opowiadania, to jest niesamowite. Poruszyłaś bardzo ważny temat. Kto by pomyślał że Yoh zostanie sam. Cieszę się że Hao go znalazł i liczę że mu pomoże. No nic, nie będę się rozpisywać. Pozdrawiam i czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuje CI że coś takiego masz w swoimi życiu.... Mam nadzieje że opiekujesz się tą osobą. To jest takie smutne że aż chce się płakać. Rozdział jest fenomenalny!!!!!!!!!!
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej żyjesz????????????? Bo coś Ciebie nie ma!!!!!!!???
      Pozdrawiam Marcia

      Usuń
  3. Ohayo :-)
    Super miniaturka! Anna też go zostawiła, nie wierzę!
    Hao jest taki słodki <3
    Katherine: Nie wytrzymam! Zostawiam cię na chwilę i znów wielbisz Hao!
    Ale on się zmienił, pomaga Yoh... Ma dobre serce :-)
    Katherine: Wyczuwam podstęp
    Jak zwykle... Musisz ograniczyć telenowele. Nie przejmuj się nią Katerina-sama, Katherine nie za bardzo lubi...
    Katherine: tego sku...
    Kończmy!!!! Supcio! Czekamy na next!
    Katherine: Mamy nadZieję, że uda się rozwiązać ten problem, a twój bliski wyjdzie z nałogu!
    Pozdrawiamy i życzymy weny
    Anna-medium i Katherine Owen
    ps. Może kiedyś napiszę jednorazowke na ten temat :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominuję cię do LBA, więcej na http://anna-itako.blogspot.com/ :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo:) Już kiedyś tu zajrzałam, ale było to zdaje się w czasie sesji, więc...^^'
    Przyznaję, z początku nie byłam przekonana do tego bloga, nie przepadam za wątkami z Hao i potężną OC, z którą zna się od wieków. Generalnie nie przepadam za OC. Ale... po głębszym namyśle doszło do mnie, że adres "hao-i-yoh-w-piekle brzmi bardzo obiecująco:3333 Zwłaszcza to "i"^o^ A potem pojawił się rozdział, gdzie Haoś zmartwił się nieobecnością braciszka i postanowił go odnaleźć:33 To już w ogóle było obiecujące^^ Co prawda uwielbiam całą resztę szalonej gromadki szamanów, a mam pewne obawy, że mogą niezbyt dobrze zareagować na to, że Yoh zadaje się z Hao...:/ Przecież są jego przyjaciółmi, nie odwróciliby się od niego ot tak... Przecież zawsze mu tak ufali:( Żeby chociaż Anna się od niego nie odwróciła...:( Już wystarczy, że Mikihisa zachował się bardzo nie w porządku==
    Trudno mi się wypowiadać na temat Avalon. Jak na razie mało o niej wiemy i nie znamy jeszcze jej charakteru. Choć powitanie Hao w jej wykonaniu było sympatycznexD No nic, dam jej szansę;) Zapunktuje, jak pomoże bliźniakom zżyć się z sobą;D
    Jeśli chodzi o sprawy techniczne... Brakuje sporo przecinków. Literówki i błędy ortograficzne jeśli są, to sporadycznie, jak u każdego, ale popracuj trochę nad interpunkcją. Ale generalnie dobrze się czyta:) Tekst spójny, przyjemny i w sumie nie mam się co przyczepić:) To tylko ja zaczynałam tak, że jak teraz czytam swoje pierwsze rozdziały, to mam ochotę strzelić sobie w łeb==
    Jeśli zaś chodzi o rozdział specjalny... Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem. Ciężki temat, ale moim zdaniem jak najbardziej dałaś radę. Tylko czytanie o cierpiącym Yoh mnie totalnie rozwaliło...T-T Ja nie powinnam czytać takich rzeczy...T-T Jestem zbyt wrażliwa...T-T Mam nadzieję, że w ciągu dalszym jego sytuacja zmieni się na lepsze. Że braciszek mu pomoże, będzie go wspierał i wreszcie staną się prawdziwymi, kochającymi się braćmi*-*
    Współczuję Ci, że taka sytuacja dotknęła również i Ciebie. Mam nadzieję, że Twojego krewnego też czeka szczęśliwe zakończenie. Nałogi są okropne:( I zawsze cierpi przez nie cała rodzina:( Wiem, że nie mam się co porównywać z innymi, bo nigdy nie było u mnie przemocy fizycznej, ale... nie tylko czyny ranią. Zawsze zazdrościłam tym, którzy mają kochających się wzajemnie dziadków... Ja tego nigdy nie doświadczyłam. I nienawidzę, jak ktoś próbuje mnie przekonać do picia alkoholu.
    Ehh... Chyba za bardzo wchodzę w smutne tematy^^'
    W każdym razie! Blog robi pozytywne wrażenie:) W ogóle miło, że powstaje tyle nowych blogów o SK^^ Starzy autorzy mają coraz mniej czasu...:( Będę tu zaglądać:) I liczę na dużo bliźniaków!^-^ Adres bloga zobowiązuje, będę Ci to przypominać;P
    Buziaczki i czekam na next:)
    Nie musisz mnie informować, blogger będzie to robił;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten tekst-Idziesz na odwyk xD Sorry psychiatryk nic nie daje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś tu cicho? Kiedy wrócisz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej czy ty w ogóle żyjesz!!!!!!!!!!!??????????? Martwimy się o Ciebie !!!!!!!! ODEZWIJ SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Pozdrawiam Marcia

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam za spam ale zapraszam do nowo powstałego bloga ze współpracą Marci Koyama(czyli mnie) z Karasu Kage i Anne-Mediu. http://shamankingpiesntrojcy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń